Żołnierz Wolności, sierpień 1967 (XVIII/178-204)

1967-08-01 / nr. 178

Z udziałem ministrów wszystkkh krajów arahskkh Obrady konferencji w Chartumie - nad sposobami usunięcia skutków agresji Izraela KAIK (PAP). We wtorek 1 sierp­nia rozpoczyna się w Pałacu Prezy­denckim w Chartumie, konferencja ministrów Spraw Zagranicznych, reprezentujących wszystkie trzy­naście krajów arabskich — człon­ków Ligi Arabskiej. Ministrowie przedyskutują wspólny arabski plan likwidacji skutków agresji izrael­skiej oraz zajmą się przygotowa­niem arabskiej konferencji na szczycie. Komentując zbliżającą się konferencję, ■bliskowschodnia agencja prasowa MEN podkreśla, że ministrowie opracują wspólny plan działania, zmierzający do zmobilizowania całego potencjału poli­tycznego, gospodarczego i wojskowego krajów arabsk'ch, w celu zmuszenia a­­gresora do opuszczenia arabskich terv­­tnriów. Uczestnicy konferencji przeana­lizują środki, jakimi dysponują kraje arabskie do likwidacji skutków agresji izraelskiej, włączając w to bojkot stat­­ków', samolotów i towarów krajów wro­gich światowi arabskiemu. utrzymani zamknięcia Kanału Sueskiego, utworze­nie specjalnego funduszu arabskiego na cele dalszej walki oraz zerwanie stosun­ków' politycznych i dyplomatycznych z krajami, które zajęły antyarabskie sta­nowisko w czasie konfliktu. Jak informuje kairski dziennik „Al-Gumhurija”, egipski podsekre­tarz stanu do spraw zagranicznych, Saiah Gohar, przeprowadził w nie­dzielę rozmowę z szefem misji ob­serwatorów ONZ, gen. Odd Bullern, który przybył w niedzielę wieczorem do Kairu. Gohar podkreślił, że ZRA popiera decyzję Rady Bezpieczeń­stwa w sprawie rozmieszczenia ob­serwatorów w strefie Kanału Sues­kiego i uważa, że kompetencja ob­serwatorów rozciąga się na cały .Ka­nał Sueski i nie może się ograni­czyć do linii przebiegającej przez środek kanału. ZRA odmawia uzna­nia linii przebiegającej przez środek Kanału Sueskiego za linię przerwa­nia ognia. Obecność obserwatorów nie może podważyć suwerenności i integralności terytorialnej Egiptu. Według oficjalnych danych opubliko­wanych w Kairze, podczas ataków izrael­skich na Ismailię, w strefie Kanału Sue­skiego, w dniach 14 i 15 lipca, 118 osób cywilnych zostało zabitych i 131 rannych. Ponadto wiele osób zostało zabitych w Innych miejscowościach położonych nart Kanałem Sueskim. EBAN POTWIERDZA AGRESYWNĄ POLITYKĘ IZRAELA Minister Spraw Zagranicznych Izraela Ebba Eban, otwierając w poniedziałek debatę w parlamencie potwierdził nieprzejednane i agre­sywne stanowisko swego kraju wo­bec państw arabskich. Domagał się on bezpośrednich negocjacji między krajami arabskimi a Izraelem, o­­świadczając że deklaracja w spra­wie zakończenia stanu wojny nie może ich zastąpić. Eban utrzymywał, że jest rzeczą „wręcz nie do pomyślenia”, by Iz­rael pozbawiony był prawa żeglugi na Kanale Sueskim, gdy zostanie on otwarty, oraz cynicznie bronił a­­neksji jordańskiej części Jerozoli­my. Stwierdził on także, że Izrael spodziewa się wznowienia dostaw broni z krajów zachodnich, zwłasz­cza z USA. PARYŻ (PAP). Gabinet izraelski zebrát sic po raz trzeci w ciągu ostatnich 2) godzin. Korespondent AFP w Jerozolimie, powołując się na opinie obserwatorów politycznych, stwierdza, że w łonie rzą­du izraelskiego istnieją rozbieżności co clo krótko i długofalowej polityki doty­czącej okupowanych terenów. Pomimo tych rozbieżności — pisze korespondent AFP — wszyscy członkowie rządu liczą się „z perspektywą długiego okresu oku­pacji”. Jak donosi Agencja Tanjug z Kairu, wojska izrealskie zrabowa­ły wyposażenie egipskiej kopalni manganu na Półwyspie Synaj. Ko­palnia ta produkowała rocznie pra­wie 60 tysięcy ton manganu na eks­Równocześnie nadeszły wiadomo­ści, że okupant niszczy lub wywozi DOKOŃCZENIE NA STR. Kanada francuska powinna mieć możność DECYDOWANIA 0 WŁASNYM LOSIE Deklaracja rządu francuskiego PARYŻ (PAP). W poniedziałek wieczorem, po posiedzeniu Rady Mi­nistrów ogłoszono deklarację opartą na udzielonych gabinetowi przez ge­nerała de Gaulle'a informacjach o ■wrażeniach i wnioskach z jego ostat­niej podróży do Quebecu. Jak wiadomo, wypowiedź genera­ła de Gaulle’a w sprawie wolnego Quebecu, zamieszkałego w większo­ści przez Francuzów, wywoiala ostrą kontrowersję i stała się powo­dem skrócenia kanadyjskiej wizyty prezydenta. Deklaracja w pełni pod­trzymuje i uzasadnia stanowisko za­jęte przez prezydenta de Gaulle’a. Podróż ta — głosi deklaracja — pro­jektowana od dawna, odbyta się na za­proszenie premiera Quebecu, Daniela Johnsona i jego rządu oraz z okazji wy­stawy w Montrealu, o której zwiedzenie prosił ze swej strony prezydenta Repu­bliki Francuskiej federalny rząd kana­dyjski. W ten sposób, zgodnie z tym co było przewidziane i w towarzystwie Da­niela Johnsona szef państwa francuskie- Rkiego mógł nawiązać bliski kontakt za­równo z władzami jak i ludnością Kana­dy francuskiej. Deklaracja podkreśla, że general de Gaulle stwierdził na całej trasie przejazdu silne nastroje francuskie oraz że dotychczas, po 200 latach, Francuzi kanadyjscy w swym włas­nym kraju — Kanadzie nie mają zapewnionej wolności, równości i braterstwa. Mógł on zauważyć, że. Kanadyjczycy francuscy pragną uzyskać, jeśli to moż­liwe, na drodze ewolucji ewentualnie całej Kanady prawo do decydowania sa­memu we wszystkich dziedzinach, a w szczególności o swym własnym postępie. Napływały wreszcie do niego ze wszyst­kich stroń gorące apele pod adresem Francji, aby po dwóch wiekach odda­lenia fizycznego i moralnego nawiązała i coraz bardziej rozszerzała swe więzy z francuską ludnością Kanady. Przewidu­ją to zreszią układy zawarte w ostatnich latach między rządami Paryża i Quebecu, zwłaszcza jeśli chodzi o rozwój kultu­rainy, gospodarczy, naukowy i technicz­ny, którego potrzebuje wspólnota francu­ska. aby utrzymać sie na kontynencie amerykańskim. Uwzględniając te nastroje generał de Gaulle — jak stwierdza deklara­cja — oświadczył niedwuznacznie Kanadyjczykom francuskim i ich rządowi, że Francja zamierza im po­móc w osiągnięciu wyzwoleńczych celów, jakie sami sobie wytknęli. Pod koniec swej podróży, przemie­rzywszy w atmosferze najbardziej wzru­szającego entuzjazmu mieszkańców' Montrealu, drugie co do wielkości miasto francuskie na świecie, i wspaniałą wy­stawę światową, jakiej jest siedzibą, pre­zydent Republiki powrócił do Paryża, nie udając się do Ottawy, na co uprzednio wyraził zgodę. W istocie deklaracja ogłoszona przez federalny rząd kanadyjski i określająca jako „nie do przyjęcia” wyrażone przez generała de Gaulle’a życzenie, by Que­bec stał się wolny, uniemożliwiła oczy­wiście łę wizytę. Rozumie się samo przez się — po­wiedział w konkluzji prezydent Re­publiki — że Francja' nie' ma żad­nych zamiarów, aby kierować, a tym bardziej sprawować suwerenność nad całą dzisiejszą Kanadą lub jej częścią. Jednakże biorąc pod uwagę, że utworzyła ona Kanadę, że sama DOKOŃCZENIE NA STR. 2 Niewybredne ataki prasy bańskiej na gen. de Gaullea (Korespondencja z 'Bonn) Już na przeszło' miesiąc przed wizytą prezydenta Francji w Polsce rzecznicy niemieckiego rewizjonizmu rozpoczynają ogień zaporowy. Sygnał ku temu daje „ic e ul scher OsuUen.st” oficjalny biule­tyn Związku Przesiedleńców. Jego redaktor naczelny, Clemens Neumann, atakuje gen. de Gaulle’a za próbę wy­warcia nacisku w czasie ostatniej wi­zyty w Bonn na kanclerza Kiesingera, by uznał granicę na Odrze i Nysie. Próba ta, wedle Neumanna, była po­myślana jako część przygotowań gene­rała do podróży clo Warszawy. Nie udała się ona *— stwierdza rzecznik re­wizjonizmu — dzięki zajęciu właściwej postawy przez kanclerza. „Do świątecznego wdna (które generał chciał przywieźć do Warszawy) — stwierdza redaktor „Deutscher Ost­­dienst” — niemiecki kanclerz pozwolił sobie uniżenie dolać kropię octu... De Gaulle musiał jednak przyjąć do wia­domości, że nie można jednocześnie tań­czyć na dwu weselach i z pobożnym spuszczeniem oczu reprezentować intere­sów sojuszników dzisiejszych i wczo­rajszych’’. O wiele dalej jeszcze niż Neumann, poza wszelkie granice przyzwoitości, posunął się w ataku na prezydenta Francji icakcyjny publicysta W­­Schlamm na tamach rozchodzącego się w półmilionowym nakładzie ,,WELT AM SONNTAG”, w artykule pt. „Był sobie kiedyś pewien generał...”. A oto co ..celniejsze’’ próbki stylu, dające pojęcie o stopniu zaplucia się autora i gazety, która to publikuje: „Oczywiście głos de Gaulle’a liczy się, ale liczy się tylko tak, jak głos jego najnowszego sojusznika, generała Mo­butu”. „To, że Francja zajęła wobec kry­zysu międzynarodowego (na Bliskim Wschodzie) miejsce w pierwszym rzę­dzie tuż obok Malawi j Górnej Wolty, było nieuchronnym skutkiem owej na­­rowistej polityki złego karła, jaką de Gaulle narzucił swemu narodowi: „Po­lityką jest to, co drażni Amerykę”. „Jeśli chodzi o generała de Gaulle’a, to za 10 czy 20 lat ludzie będą się ze zdumieniem pytać, czy w ogóle ktoś taki kiedyś był... Cala awantura z „ge­neralem” wyda się groteskowym nie­porozumieniem”. Artykuł ten, nawet gdy zna się bez­graniczną bezczelność jego autora, wy­daje się wręcz niewiarygodny. Daje on pojęcie o wściekłości niektórych kół w NRF. jaką budzi w nich polityka pre­zydenta Francji. Należy zakładać, że w miarę przybliżania się terminu wizyty w Polsce, podobne głosy będą się nad Renem mnożyć. AR — RYSZARD WOJNA 2 MŻOŁNIERZ I! WOLNOŚCI GAZETA CODZIENNA WOJSKA POLSKIEGO NR 178 (5188) ROK XVI!! (XXV) j WARSZAWA, WTOREK 1 SIERPNIA 1967 R. J A CENA 50 GR Rozegrane w Bydgoszczy lekkoatletyczne mistrzostwa Wojska Polskiego zakoń­czyły się zespołowym sukce­sem reprezentantów war­szawskiej Legii — 60.676 pkt. Szczegółowe informacje z przebiegu mistrzostw — za­mieszczamy na str. 4. Konkurs na pomnik ku czci bohaterów Walu Pomorskiego (PAP). Wojewódzki Komitet Ochrony Pomników Walki i Mę­czeństwa w Koszalinie, ZG Związ­ku Polskich Artystów Plastyków i ZG Stowarzyszenia Architektów Polskich ogłosiły 31 lipca br. ogól­nopolski, otwarty konkurs na opra­cowanie projektu pomnika ku czci bohaterów Wału Pomorskiego, wraz z ukształtowaniem przestrzennym jego otoczenia. Założeniem konkursu jest uzyskanie takiego projektu Pomnika, który by przez wysoką wartość artystyczną upa­miętniał przełamanie Wału Pomorskiego przez 1 Armię Wojska Polskiego w 1945 r. i symbolizował bohaterstwo żoł­nierzy polskich w walce o wyzwolenie, prastarych ziem polskich. Pomnik sta­nie w malowniczym terenie, w pobliżu lasów i jezior koło wsi Zdbice w pow. Wałcz. Z warunkami konkursu będzie można się zapoznać od 18 sierpnia we wszystkich okręgach ZPAP i odr działach Stowarzyszenia Architek­tów Polskich. Termin składania prac konkursowych upływa 22 kwietnia 1968 r W 23 rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego Uroczysty wieczór w Teatrze Narodowym w Warszawie (PAP). Po raz 23 Warszawa ob­chodzi rocznicę pamiętnej godziny „W”, która dala początek najwięk­szej tragedii w dziejach miasta. Była zarazem przykładem niezwy­kłego bohaterstwa mieszkańców. Jak zawsze w dniu tym społeczeń­stwo Warszawy czci pamięć żołnie­rzy powstania, kobiet i dzieci po­ległych na barykadach, ludzi sobie bliskich i bezimiennych. 31 lipca — w przeddzień rocznicy wybuchu powstania — w Teatrze Narodowym odbył się uroczysty wieczór, zorganizowany przez Sto­łeczny Komitet FJN i Zarząd Okrę­gu Warszawskiego ZBoWiD. Salę szczelnie wypełnili byli uczest­nicy walk, powstańczych, dowódcy, kom­batanci II wojny światowej, przedsta­wiciele społeczeństwa stolicy. Przybyli również: gospodarze Warszawy i wo­jewództwa — Henryk Szafrański, Jó­zef Kopa, Władysław Witold Spychal­ski oraz sekretarz generalny ZBoWiD — Kazimierz Rusinek, Po odegraniu hymnu narodowego głos zabrał prezes Zarządu Okręgu warszawskiego ZBoWiD — gen. Ta­deusz Pietrzak. Oddajemy dziś hołd bohaterskim cór­kom i synom ludu warszawskiego, któ­rzy w 2-miesięcznych zmaganiach to­czyli śmiertelny bój i stawiali czoła uz­brojonym po zęby hitlerowskim żołda­kom, ginęli na barykadach i w kana­łach — stwierdził mówca. Około 200 tys. mężczyzn, kobiet j dzieci utraciło ży­cie w barbarzyńskich nalotach bombo­wych, na ulicach i pod gruzami walą­cych się domów, w czasie masowych rozstrzeliwań i pod gąsienicami faszy­stowskich czołgów'. W bezpośredniej walce z wrogiem, w obronie barykad i domów, w brawu­rowych atakach % butelkami na czołgi i gniazda niemieckie na Woli i Wol bo­rzu, na Starówce i Czerniakowi®, Śród­DOKOŃCZENIE NA STR. 2 KSZTAŁT PAMIĘCI F EINO tu ciszy, pod tymi kasz­tanami. Nieopodal jest miasto. Ale dociera jedynie ostrym dzwonkiem nieczęstego tramwa­ju. Patrzę na tabliczkę na białym, brzozowym drzewie: „STARY" lat 15, zginął w obronie Warszawy... Wiośnie jadąc tramwajem usły­szałem rozmowę dwóch, witających się harcerzy: — Cześć, stary, wróci­liście już z obozu?... Zielone mun­durki, harcerskie chusty, i te trzy­naście czy piętnaście lat. Życiorys tamtego chłopca, sprzed lat dwu­dziestu trzech zamknęła cmentarna tabliczka. Ci dwaj, dzisiejsi jego ró­wieśnicy, mimowolnie naprowadzili może na ślad powstania pseudoni­mu tamtego. „STARY"... Popularny zwrot w gwarze nastolatków, dający choć trochę namiastki dorosłości. Pełno tu ciszy, pod tymi kaszta­nami. Nie ma tego miejsca w in­formatorach i przewodnikach po mieście. A przecież, gdy chcesz je naprawdę poznać, musisz przyjść tu­taj, zagubić się w tym labiryncie brzozowych krzyży i w milczeniu ka­sztanów odnaleźć echo tamtego czasu. Pod tym niebem, oprócz Święta Zmarłych, obchodzi się rów­nież Dzień Poległych. Przypada w całej pełni żywotnego lata. Setki tysięcy zabitych. Liczba wciąż jeszcze, mimo lat, wstrząsają­ca swą tragedią. I to jedno mia­sto - Warszawa. Byli jej mieszkań­cami. Byli jej żołnierzami. Stali się jej historiq. Dziś, po 23 latach, echa daw­nych politycznych sporów i namięt­ności coraz bardziej pozostają już tylko domeną zainteresowań histo­ryków. Ale w żywej pamięci. narodu trwa i trwać będzie nieśmiertelna tradycja patriotycznego czynu, tra­dycja walki i śmierci tamtych lu­dzi, pchniętych do walki niesłusznym nakazem nieodpowiedzialnych poli­tyków. Znów bujna zieleń lata, jak wte­dy, w tamtym sierpniu. Piętnastolet­ni „STARY" umierał na barykadzie, marząc może o żaglówkach na błę­kicie jeziora, o podchodach w ta­jemniczym nocą lesie, o błyszczą­cym rowerze ze sportową „przerzut­­kq" Mazurskie jeziora, gwizdki harcer­skich drużyn, rowerowe wycieczki po kraju, to dziś dla nastolatków spra­wa niędenerwowania rodziców i do­brej cenzurki. To oni, przerywając lekturę książki, pytają czasem bj­­ca: — Tatusiu, co to była „skrzy­piąca szafa”? Może właśnie „STARY”, wtedy, w upale powstańczego sierpnia, ginął od eksplozji tego piekielnego po­cisku, który wystrzelono przeciw je­go piętnastoletniej młodości. Z NÓW jest warszawski sierpień. Dwudziesta trzecia rocznica tamtego SIERPNIA. Werble. Płomyki zniczy i milczenie miasta, które pamięta. Miasta, w którym jest więcej miejsc hitlerowskich egzekucji, niż kawiarni, kin i tea­trów. Tego miasta, które mimo 700 tysięcy grobów swych mieszkańców DOKOŃCZENIE NA STR. 2 Zc zdobytego gmachu ,.Pasty” przy id. Zielnej powstańcy wyprowa­dzają jeńców niemieckich. Przedstawimy final stów konkursu OSIEDLA W POMORSKIM OW coraz ładniejsze Przed kilku dniami prezentowa­liśmy na łamach naszej gazety o­­siedła marynarskie zakwalifikowa­ne do finału konkursu „Nasze osie­dle 1967 — najpiękniejsze”. Dziś przedstawiamy kandydatów z Po­morskiego Okręgu Wojskowego. Miasto leży na dość ruchliwym szlaku komunikacyjnym. Przed kil­ku laty, przebywając w tym garni­zonie, często chodziliśmy ulicami tego miasta. Wokół budynków mie­szkalnych, w tym także administro­wanych przez kwaterunek wojsko­wy, widzieliśmy nieporządek. Jak więc wypadnie dzisiejsza konfron­tacja? Przyjrzyjmy się mu bliżej. W to­warzystwie przewodniczących ko­mitetów blokowych ppłk. Józefa Gawdy i ppłk. Kazimierza Żebrac­kiego oraz przedstawiciela kwate­runku garnizonowego kpt. Mariana Natanka udajemy się na wędrówkę po rozległym terenie. Osiedle usytuowane jest pomiędzy dwoma ulicami. Tworzy je sześć piętrowych budynków mieszkal­nych. Choć od ponad dwudziestu lat nie poprawiano elewacji, pre­zentują się zupełnie dobrze. Klat­ki schodowe są również schludne. Porządek stwierdziliśmy także wo­kół bloków. Szczególnie zadbano o ogródki od strony ulicy. Ogrodzono je estetycznymi płotkami z siatki, a przede wszystkim posadzono w nich wiele kwiatów. Dziś ukwieco­ny pas zieleni, oddzielający budyn­ki od ulicy, stanowi wizytówkę o­­siedla. DOKOŃCZENIE NA STR. Hanoi znowu celem pirackich ataków KC NFW Wietnamu Płd. o sajgońskich „wyborach” HANOI — LONDYN — NOWY JORK (PAP). W poniedziałek ra­no ogłoszono w stolicy DRW alarm lotniczy, a obrona przeciwlotnicza powitała silnym ogniem zaporowym kilka grup amerykańskich samolo­tów. Jak podała rozgłośnia radiowa Hanoi, według wstępnych danych, jeden samolot nieprzyjacielski zo­stał zestrzelony. Samoloty USA ostatnio coraz częściej pojawiają się w okolicach Hanoi i clo ostrzeliwania przedmieść stolicy DHW używają rakiet typu „Shrike”. Ministerstwo Gospodarki Wodnej i Elektrowni DRW opublikowało w poniedziałek oświadczenie, w któ­rym potępia bombardowanie przez samoloty USA zapory wodnej na rzece Cau w prowincji Vinh Phuc. Bombardowania tego dokonano 29 lipca wyrządzając znaczne straty. Oświadczenie, którego tekst nadała Agencja VNA, stwierdza, że bombardo­wanie przez lotnictwo USA zapór wod­nych i tam świadczy, że Stany Zjedno­czone usiłują wywołać powódź oraz za­grozić bezpieczeństwu ludności cywil­nej Republiki. Ministerstwo apeluje do wszystkich bratnich krajów socjalistycznych i mi­łujących pokój państw na całym świś­cie, aby podjęły kroki w kierunku po­wstrzymania zbrodniczej działalności USA, aby zapobiec powtórzeniu się zbrodni jakich dokonali w swoim czasu* Uxtlćx</ W9K.y írtSi.VSUl VYu’uep Holńjjuii, KC Narodowego Frontu Wyzwo­lenia Wietnamu Południowego opu­blikował oświadczenie w związku ze zbliżającymi się tzw. „wyborami prezydenta, wiceprezydenta, senatu i izby reprezentantów” w Połud­niowym Wietnamie — podaje agen­cja VNA, powołując się na agencję „Wyzwolenie”. W oświadczeniu stwierdza się w szcze­gólności, że Ludność poiudniownwiet­­namska i opinia publiczna na całym świecie przejrzai a na wylot polityczne manewry imperialistów USA i ich lo­kajów. „Wybory” zmierzają do umoc­nienia reakcyjnej władzy tych, którzy służą polityce imperializmu amerykań­skiego i polityce wzmożenia agresywnej wojny., W oświadczeniu stwierdza się, że w rejonach Południowego Wietnamu, kontrolowanych przez Amerykanów, nie może być mowy ani o demokracji, ani o wolności. Patrioci połuduiowowiet­­namscy zdecydowani są walczyć nadał, aby całkowicie rozgromić imperialistów USA, obalić marionetkowy rząd sajgoń­­ski, wyzwolić południe i tą drogą osiąg­nąć niezawisłość, demokrację i pokój w Południowym Wietnamie — głosi oświad­czenie. W poniedziałek wojskowe władze USA oświadczyły, że podczas sobot­nich 4-godzinnych walk w połud­niowej części strefy zdemilitaryzo­­wanej, jednostki 9 pułku piechoty morskiej straciły w zabitych 23 „marines", a w rannych — 191. Korespondent AP donosi, że na amerykańskim lotniskowcu „Forre­- i«• * . ' i- i ___ _ ; _ .i „; _ i _ i _ Siai , Kiuiy pi^.yu.yi w yuiucuwoica do wielkiej amerykańskiej bazy morskiej Subic Bay na Filipinach, znów wybuchł pożar. W poniedziałek zakomunikowano, że nu skutek eksplozji i pożarów, któe wybuchły w so borę na amerykańskim lotniskowcu „Forrestal”, poniosło śmierć Amerykanów, a nie 71, jak podawał komunikat ogłoszony w niedzie­lę wieczorem. Liczba rannych wynosi 64. Z godziny na godzinę maleją szanse od­nalezienia 112 marynarzy i lotników uznanych za zaginionych. Przypuszcza się, że zginęli. W tym wypadku liczba śmi ert.fi nyeli ofiar doszłaby do 188. mii 409 śmiertelnych ofiar trzęsienia ziemi w WENEZUELI MEKSYK (PAP). W niespełna 12 godzin po sobotnim trzęsieniu zie­mi Wenezuelę nawiedziło none trzęsienie, którego siły ani epicen­trum nie ustalono z powodu wcze­śniejszego zniszczenia aparatury obserwatorium sejsmicznego. Strefa nawiedzona przez nowe trzęsienie znajduje się przypuszczalnie 350 km na wschód od Caracas a epicen­trum znajdowało się 20 km od wy­brzeża morskiego. Miejsce to zna­ne jest geologom jako „skrajnie północna strefa sejsmiczna”, która objęta była wieloma trzęsieniami m. in. w roku 1312 i w 1900. Półtorasekundowe trzęsienie so­botnie wyrządziło znaczne szkody. Gubernator dystryktu federalnego dr Raul Valera przypuszcza, że w wyniku trzęsienia śnrerć poniosło co najmniej 400 osób. Szkody mate­rialne ocenia się na ok. 509 min franków. DEPESZA PRZEWODNICZĄCEGO RADY PAŃSTWA PRL DO PREZYDENTA WENEZUELI W związku z tragicznymi skutkami trzęsienia ziemi, jakie nawiedziło We­nezuelę, przewodniczący Rady .Państwa Edward Ochab wystosował do prezyden­ta Wenezueli Raula Leoniego depeszę z serdecznymi wyrazami współczucia. udu mim ««i mmii Mr 40-lecie Chińskiej Armii, Ludowo-Wyzwolińczej Depesza Ministra Obrony Narodowej PRL Wicepremier Rady Państwowej Minister Obrony Narodowej Chińskiej Republiki Ludowej towarzysz LIN PIAO Pekin Z okazji 40 rocznicy powstania Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwo­leńczej, na Wasze ręce, Towarzy­szu Ministrze, przesyłam socjali­styczne pozdrowienia dla Was i wszystkich żołnierzy Chińskiej Re­publiki Ludowej w imieniu ca­łego ludowego Wojska Polskiego i swoim własnym. Jesteśmy przekonani, że Chińska Armia Ludo wo-Wy zwoleńcza — która w' ciągu czterdziestolecia sw'ego istnienia przeszła bohater­ską drogę w walkach o wolność przeciwko najeźdźcom japońskim i reakcyjnej klice Czang Kai-szeka — nie zawiedzie jedności działania światowych sił socjalizmu, jedności tak potrzebnej dla obrony bezpie­czeństwa i wolności narodów, dla udzielenia skutecznej pomocy wal­czącemu z agresją amerykańską narodowi Wietnamu, napadniętym przez sługusa imperializmu — Iz­rael krajom arabskim oraz wszyst­­k m ludom dążącym do wyzwo­lenia się spod ucisku narodowego i społecznego. Przyjmijcie, Towarzyszu Mini­strze. nasze najlepsze życzenia dla armii Chińskiej Republiki Ludowej. Minister Obronfy Narodowej Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej MARIAN SPYCHALSKI Marszalek Polski vr (PAP). Charge d’affaires a.i. Chińskiej Republiki Ludowej w Polsce Czen Tung wydał w ponie­działek przyjęcie z okazji 40 rocz­nicy powstania Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej. Na przyjęcie przybyli przedsta­wiciele MON, MSZ. Obecni byli szefowie i członkowie przedstawi­cielstw dyplomatycznych, a wśród nich attaches wojskowi. „Wciskowy Merkury - swoim konsumentom" Od 1 sierpnia 1967 r. do 30 września 1968 r. trwać będzie Ogólnokrajowy Konkurs NA NAJLEPSZE WOJSKOWE PRZEDSIĘBIORSTWO HANDLOWE (INFORMACJA WŁASNA) Do współzawodnictwa o najlepsze wyniki w pracy zawodowej w zwią­zku z 50 rocznicą Wielkiej Socja­listycznej Rewolucji Październiko­wej i zbliżającą się w przyszłym roku 25 rocznicą ludowego Wojska Polskiego włączyli się również pra­cownicy wojskowego handlu. W oparciu o wspólne zarządzenie mi­nistrów Obrony Narodowej i Han­dlu Wewnętrznego, został za­twierdzony regulamin Ogólnokra­jowego Konkursu na najlepsze w obsłudze konsumentów wojskowych, Wojskowe Przedsiębiorstwo Han­dlowe. Konkurs rozpoczyna się 1 sierpnia br. i będzie trwał do 30 września przyszłego roku. Otrzy­mał On nazwę „Wojskowy Merkury — swoim konsumentom”. Inicjatywa konkursu wyszła od pracowników terenowych placówek WPH, Konkurs „Wojskowy Mer­kury — swoim konsumentom” nada temu współzawodnictwu pracy właściwe ramy organizacyjne, przyczyni się do dalszego uspraw­nienia działalności placówek i przedsiębiorstw zgrupowanych w Wojskowej Centrali Handlowej, zintensyfikuje ich wysiłki na rzecz poprawy obsługi konsumenta woj­skowego w garnizonach i w wa­runkach potowych. Warto podkreś­lić, że konkurs „Wojskowy Merku­ry — swoim konsumentom” wiąże się w pewnej mierze z 25-leciem handlu wojskowego. Konkurs obejmuje swym zasię­giem wszystkie przedsiębiorstwa WPH i podlegle placówki handlowo­­usługowe. TV jego ramach opraco­wano następującą tematykę współ­zawodnictwa: rywalizację o naj­lepszą kantynę żołnierską, sklep w oddalonym garnizonie, sklep-salon mundurowy i zakład usługowy w skali Wojskowego Przedsiębiorstwa Handlowego, Okręgu Wojskowego i w skali całego kraju. Punktacja będzie obejmowała najbardziej masowy udział placó­wek WPH w konkursie, jakość za­opatrzenia tych placówek, ich mo­dernizację, kulturę obsługi, estety­kę sklepów, najlepsze wykonanie zadań podczas obsługi ćwiczeń oraz obsługi stałych i sezonowych WDW; żołnierzy służby zasadniczej zwal­nianych do rezerwy, uroczystości wojskowych, współpracę WPH z kołami ORW, intensyfikację sprze­daży niektórych artykułów spoży­wczych oraz wskaźniki ekonomicz­ne. DOKOŃCZENIE NA STR. Komentując podróż misji Tay­lora i Cliffords do krajów Po­łudniowej Azji, Australii i No­wej Zelandii — Agencja AP stwierdza, że obaj wysłannicy Białego Domu napotykają w swej podróży7 „trudności poli­tyczne, które sygnalizują wy­łonienie się nowych trudności w stosunkach miedzy Johnsonem a Kongresem w kwestii Wietna­mu". Jaka jest więź między we­wnętrznymi rozbieżnościami w Stanach Zjednoczonych a roko­waniami międzynarodowymi, pro­wadzonymi przez obu wysłanni­ków na długiej trasie ich po­dróży? Idzie o mięso armatnie, ściślej mówiąc o posiłki dla wojsk ge­nerała Westmorelanda w połud­niowym Wietnamie, który roz­paczliwie się tych posiłków do­­prasza. Doświadczenie wykaza­ło, że pół miliona żołnierzy zza oceanu nie wystarcza dla sku­tecznej walki przeciw patriotom wietnamskim, Westmoreland więc domaga się posiłków, jednakże Pentagonowi coraz trudniej za­spokajać te żądania bez istotne­go uszczuplenia garnizonów amerykańskich w różnych częś­ciach świata bądź też — bez mo­bilizacji rezerwistów. Sięgnięcie do któregokolwiek z tych źródeł dostarczyłoby wnet argumentów krytykom wietnamskiej polityki Johnsona w Kongresie i poza Kongresem. Optymalnym dla Waszyngto­nu rozwiązaniem byłoby prze­rzucenie znaczniejszej części ciężaru wojny wietnamskiej na cudze barki, dostarczenie West­­morclandowi posiłków australij­skich. nowozelandzkich, filipiń­skich czy syjamskich — zamiast W poszukiwaniu mięsa armatniego amerykańskich. Załatwienie tej sprawy było właśnie, jak się wy­daje, głównym zadaniem Tay­lora i Clifforda. Z cytowanego zaś na wstępie komentarza AP «Wnika, że wykonanie tego za­dania jak dotąd całkiem im się nie powiodło. Prezydent Filipin, Marcos, uchylił się w ogóle od przewi­dzianej uprzednio rozmowy z wysłannikami Waszyngtonu. Po­wołał się na to. że sam był niedawno w Wietnamie i że... nie­potrzebne mu są informacje ze strony przedstawicieli USA. Po wizycie Taylora i Clifforda w Bangkoku — syjamski mi­nister Spraw Zagranicznych oświadczył dyplomatycznie, że propozycji gości nie uważa za celowe... Premier Australii Harold Holt oświadczył jeszcze przed rozmo­wami z Taylorem i Cliffordem, iż sprawę kontyngentów zbroj­nych państw zaangażowanych w południowym Wietnamie należy jego zdaniem odroczyć do ewen­tualnej, kolejnej konferencji sze­fów rządów siedmiu tych państw. Nie znaczy to bynajmniej by wymienione powyżej rządy pra­gnęły wycofania się wojsk ame­rykańskich z południowego Wietnamu. Bynajmniej. Popie­rają one w całej pełni „brudną wojnę” w Wietnamie, wolą tylko by tę wojnę Stany Zjednoczone prowadziły głównie przy pomocy własnego żołnierza. Podróż Tay­lora i Clifforda nie została jesz­cze zakończona, nie wydaje się wszakże by mogła się ona za­kończyć sukcesem. Kandydatów na „mięso armatnie w dzisiej­szych czasach znaleźć coraz trudniej... S. Z.

Next