Żołnierz Wolności, październik 1969 (XX/232-258)

1969-10-01 / nr. 232

Woiny etap służby i nauki Partia i władza ludowa stwo­rzyły takie warunki, w których Ojczyzna nasza dysponuje — dzięki własnym wysiłkom i so­juszniczym powiązaniom — za­równo nowoczesną bronią, jak i świetnie wyszkoloną armią. Ostatnie wielkie manewry „Odra — Nysa 69” raz jesz­cze potwierdziły wysokie walory bojowe zarówno naszych jak i sojuszniczych sił zbrojnych. Wiemy dobrze, te kośćcem każdej armii jest jej kadra za­wodowa, w uformowaniu której zasadniczą rolę odgrywają szko­ły wojskowe, przede wszystkim akademie i szkoły oficerskie, przygotowujące kadrę kierowni­czą. Przeszły one w Polsce Lu­dowej wielką drogę rozwoju. W okresie wojny musiało wystar­czyć kilka tygodni, czasem kilka miesięcy szkolenia, aby uzyskać stopień oficerski. Front naglił i dyktował takie tempo. A potem nastąpił czas pokoju. Kadra nie tylko szkoliła pod­władnych, ale brała również ak­tywny udział w zmaganiach o umocnienie władzy ludowej. Jed­nocześnie uczyła się sama, uzu­pełniała luki w wykształceniu o­­gólnym i wojskowym. I znowu kadra nasza — wywodząca się zarówno z armii regularnej, jak i z oddziałów partyzanckich —w pełni zdała kolejny egzamin ży­ciowy. Rozwinęło się również szeroko szkolnictwo wojskowe — śred­nie i wyższe. Nasze akademie — szczególnie WAT — nie tylko w siłach zbrojnych zdobyły wysoką rangę jako ważne instytucje szkoleniowe i ważne ośrodki roz­woju nauki. Dzisiaj już prawie 30 proc. oficerów legitymuje się dyplomami ukończenia studiów wyższych. Hasło „Nie matura, lecz chęć szczera...” dawno prze­szło do historii, chociaż nikt nie kwestionuje, iż w swoim czasie było ono słuszne i potrzebne. Życie jednakże nie stoi w miej­scu. Ciesząc się z dotychczaso­wych sukcesów i myśląc o dniu dzisiejszym — musimy mieć sta­le na uwadze także potrzeby j u­­t r a. Jedynie w ten sposób mo­żemy zapewnić optymalny roz­wój sił zbrojnych zgodnie z wy­maganiami współczesnego pola walki, zgodnie z postępami nau­ki i techniki. Z myślą więc o niezbyt odległym jutrze dokona­no niedawno zasadniczej reorga­nizacji wojskowego szkolnictwa zawodowego. Dzisiaj już nie tyl­ko 5 akademii, ale i spora liczba wyższych szkół oficerskich przy­gotowuje wysoko kwalifikowane kadry dla naszej armii. Chodzi więc o prawdziwą rewolucję w systemie szkolnictwa wojskowe­go. Łatwo o tym pisać, ale prze­cież za tak prostym twierdze­niem kryje się gromny wysiłek, którego dokonali wszyscy towa­rzysze, pracujący bezpośrednio w naszym szkolnictwie, bądź kie­rujący jego sprawami. Ogromny wysiłek partii i władzy ludowej. Trzeba było bowiem przygoto­wać kadrę, która zdoła udźwig­nąć na swych barkach ciężar wyższe? uczelni, a także stworzyć odnowiednia bazę szkoleniowa. f aczkolwiek należało pokonać znaczne trudności — prace te zostały uwieńczone powodze­niem. Dzisiaj z dumą i saty­sfakcją możemy stwierdzić, że armia nasza dysponuje siecią wyższych szkół oficerskich z prawdziwego zdarzenia. Szkół, które przygotowują kadrę zdolną sprostać wymaganiom przy­szłości zarówno w szkoleniu, jak i w wychowaniu podwład­nych. Kadrą zdolną do zwycię­skich zmagań z dobrze uzbrojo­nym i wyszkolonym przeciwni­kiem również na atomowym polu walki. Wyższe szkoły oficerskie, podobnie jak akademie wojsko­we, zdobywają trwałe i zasłużo­ne miejsce w systemie szkolnic­twa wyższego PRL. Najlepszym tego dowodem jest uznanie, ja­kim cieszą się one w coraz szer­szych kręgach młodzieży, która w ich murach zdobywa zaszczyt­ne oficerskie szlify. Jednocześnie musimy pamię­tać, że szkoły oficerskie dopiero niedawno przekształcone zostały w wyższe uczelnie, a więc nie­jedno pozostaje do zrobienia. Zresztą spoczywanie na najbar­dziej nawet zasłużonych laurach nie jest w stylu naszych uczelni wojskowych. Nowy rok akademicki będzie więc rokiem pogłębiania proce­sów reformy szkolnictwa woj­skowego. I to w każdej niemal dziedzinie. O powodzeniu — po­dobnie jak wszędzie — decyduje kadra. Jej umiejętności fa­chowe, jej postawy ideowe, za­miłowanie do wykonywania za­szczytnego zawodu nauczyciela i wychowawcy młodych pokoleń oficerów, a także zamiłowanie do pracy naukowej. Doskonalenie więc kadry zawodowej akademii wojskowych i wyższych szkół o­­ficerskich należy uznać za czoło­we, stale ważne zadanie wszyst­kich ogniw działających w syste­mie naszego szkolnictwa. Warto jednocześnie podkreślić, iż z ko­lei kadra ta winna systematycz­nie dążyć do stworzenia z wszyst­kich uczelni wojskowych rów­nież ośrodków nowoczesnej nau­ki, które w znacznie większym niż dotychczas stopniu promie­niować będą przede wszystkim na cale siły zbrojne. Wyniki, które zamierzamy u­­zyskać — i uzyskujemy — w nie­małym stopniu zależą od nowo­czesnej bazy szkolenio­wej, gabinetowej i polowej, od umiejętnego wykorzystywania możliwości stwarzanych przez tę bazę. W zasadzie dysponujemy już w uczelniach odpowiednim zapleczem technicznym, niemniej jednak wymaga ono stałego do­skonalenia, przystosowywania do nowoczesnych metod prowadze­nia zajęć, do wytwarzania U słu­chaczy umiejętności samodziel­nego zdobywania wiedzy i właściwego przekazywa­nia jej później swoim pod­władnym. Łącznie z bazą szkoleniową stałego doskonalenia wymaga cały zespół metod pracy dydak­tycznej i wychowawczej w na­szych uczelniach. Ich absolwenci winni — często niejako automa­tycznie — przyswajać na zaję­ciach szkoleniowych i poza nimi wszystko to, co również w tych dziedzinach stworzyła współcze­sna nauka. Absolwent naszej akademii, bądź wyższej szkoły DOKOŃCZENIE NA STR. 3 0 k OBIEGŁY końca wielkie ma- Jnewry wojskowe, w których —f uczestniczyły jednostki czte­rech bratnich armii: Związku Radzieckiego, Czechosłowacji, Niemieckiej Republiki Demokra­tycznej i Polski. Ustał trudny żołnierski, ćwiczebny bój. Za­kończyły się manewry „Odra — Nysa 69”, najpotężniejsze ma­newry jakie przeprowadzono kie­dykolwiek, nie tylko na prze­strzeni ćwierćwiecza Polski Lu­dowej, lecz i w historii Układu Warszawskiego. Skończyła się ćwiczebna walka na nie notowa­nych dotychczas obszarach, od Bałtyku do Karkonoszy — w ca­łej zachodniej i centralnej częś­ci naszego kraju. Działania prowadzono bez przer­wy — doba za dobą trwał trud­ny żołnierski egzamin sprawnoś­ci i gotowości bojowej. Dzień i noc splatały się w boju różnorakie mundury żołnierzy przepojonych jedną ideą, ideą marksizmu-leni­­nizmu, świadomie pozostających w jednym patriotycznym i inter­­nacjonalistycznym zaprzęgu myś­li, serc i czynu, wykonując po­myślnie wszelkie postawione im zadania. Ćwiczyli tu u nas, w Polsce, nad Odrą i Nysą, na ziemiach, z których przed laty potężne fron­ty radzieckie i wchodzące w ich skład 1 i 2 Armia Wojska Pol­skiego, ruszały do ostatecznego rozgromienia hitlerowskich hord, do kładącej kres hitleryzmowi sławnej berlińskiej operacji Ar­mii Radzieckiej. I fakt ten, że manewry odbywały się na tej zie. mi, tu u nas, nad Odrą i Nysą, nad granicą pokoju, posiada wy­raźne znamiona wielkiego sym­bolu politycznego. Właśnie tu, na tych ziemiach — o czym powinien pamiętać wróg — w tegorocznych manewrach .Odra—Nysa 69” żołnierze brat­nich armii złączeni nierozerwal­nymi więzami idei i bojowego so­juszu — wykazali raz jeszcze swe mistrzostwo bojowe i podziwu godną sprawność oraz gotowość do działań we wszelkich warun­kach i przy użyciu wszelkiego f»o maneujim€scit ,fOciro ■ H/ęjsck 69** rodzaju współczesnych środków rażenia — podziwu godną spraw­ność do działań na lądzie, w po­wietrzu i na morzu. Godzi się też przypomnieć tym, którzy chcieliby wyciągnąć łapę po nasze prastare piastowskie ziemie, że manewry „Odra—Ny­sa 69” były nie tylko sprawdzia­nem sprawności i gotowości bo­jowej wojsk koalicji Układu Warszawskiego. Przyniosły one także cenny kapitał doświadczeń, kapitał, który będzie owocował w dalszym doskonaleniu mistrzo­kich rodzajów sił zbrojnych, dzia­łania trwały na lądzie, w po­wietrzu i na morzu. Pokonywano w ćwiczebnym boju przeszkody wodne, przeprowadzano desanty z morza i powietrza. Zaangażowane były poważne siły pancerne, ra­kietowe, lotnicze i morskie. Ope­racje cechowało szybkie tempo i duża głębokość działań, różnorod­ność manewrów. Wspierane by­ły potężną siłą ognia wszystkich rodzajów broni. Niebagatelny wkład w ćwicze­nia wniosło i nasze polskie woj­ KAPITAŁ, który będzie dalej OWOCOWAŁ stwa bojowego armii naszej so­cjalistycznej wspólnoty. I ćwiczeniach „Odra—Nysa 69” pisaliśmy wiele. I nie­jednokrotnie jeszcze pisać będziemy na łamach naszej ga­zety. Tego wymagają doświadcze­nia wypracowane w rzetelnym i uporczywym trudzie szkolenio­wym, jaki manewrom narzucono ze względu na twarde wymogi współczesnego pola walki. Tego wymaga popularyzacja doświad­czeń nabytych w toku kierowa­nia przebiegiem ćwiczeń, kiero­wania opartego na najnowszych Osiągnięciach naukowej organiza­cji pracy sztabów, z wykorzysta­niem najnowszych urządzeń tech­nicznych pozostających na wypo­sażeniu armii naszej socjalistycz­nej wspólnoty. Doświadczeń jest wiele. Każdą operację przeprowadzano liczny­mi wojskami, z udziałem wszyst­sko. Uczestniczący w manewrach żołnierze, oddziały, sztaby i do­wództwa ludowego Wojska Pol­skiego — czytamy w rozkazie Mi­nistra Obrony PRL, gen. broni Wojciecha Jaruzelskiego — wy­kazały wysokie umiejętności bo­jowe oraz wzorową, patriotyczną i internacjonalistyczną postawę. Działając w imieniu całych sił zbrojnych i w oparciu o ich wie­loletni dorobek wykazały godne żołnierza ludowegó Wojska Pol­skiego wartości, chlubnie prezen­towały jego dobre imię. Wzorowe wykonanie ćwiczebnych zadań — to nasz kolejny, składany naro­dowi, partii i władzy ludowej meldunek, to nasz żołnierski czyn złożony ludowej Ojczyźnie w jej 25-lecie. Zakończyły się manewry „Odra —Nysa 69” przynoszące dalsze za­cieśnienie braterskiej przyjaźni i więzi ideowej żołnierzy armii państw — członków Układu War­szawskiego. Manewry, które obok ogromnych korzyści w doskona­leniu mistrzostwa bojowego — dostarczyły także wiele nowych i cennych doświadczeń w zakresie stosowania różnorodnych form pracy politycznej, partyjnej, mło­dzieżowej i kulturalno-oświato­wej. Pracy bogatej w swej treści ideowej, żywej i atrakcyjnej dzia­łalności polityczno-propagando­wej prowadzonej głównie pod ha­słami: „W przyjaźni, braterstwie i jedności — siła, moc i zwycię­stwo socjalizmu”. „Żołnierskie serca — socjalistycznej wspólno­cie” Wracają do swych garnizonów żołnierze naszych bratnich armii, żegnają naszą polską ziemię z po­czuciem dobrze spełnionego obo­wiązku wobec własnej ojczyzny i całej wspólnoty . socjalistycznej. Wracają wynosząc z Polski miłe, niezapomniane wspomnienia z po­la wspólnych ćwiczeń i licznych spotkań z ludnością cywilną, z za­łogami zakładów pracy, z mło­dzieżą szkolną, z weteranami walk frontowych i byłymi partyzanta­mi, z działaczami politycznymi, kulturalnymi i gospodarzami. Wiemy przecież jak serdeczna, braterska atmosfera towarzyszy­ła żołnierzom sojuszniczych armii przez cały czas ćwiczeń — nasza tradycyjna polska gościnność. Wracają jeszcze lepiej przyspo­sobieni w swym żołnierskim rze­miośle, bogatsi w doświadczenia, które przyczyniać się będą do dalszego umocnienia gotowości bojowej i siły obronnej armii na­szych socjalistycznych krajów. Wracają z pełnym przeświadcze­niem o godnym wkładzie naszego narodu i naszej polskiej armii w dzieło budowy potęgi obronnej — państw — członków Układu War­szawskiego. Z odbytych na naszej ziemi ma­newrów „Odra—Nysa 69” wyno­simy kapitał, który owocował bę­dzie z korzyścią dla obronności Polski Ludowej, dla mocy obron­nej całej wspólnoty socjalistycz­nej, z korzyścią dla pokoju i so­cjalizmu. MZOŁNIERZ fi?WOŁIVOSCI GAZETA CODZIENNA WOJSKA POLSKIEGO NR 232 (5855) ROK XX (XXVil) WARSZAWA, ŚRODA 1 PAŹDZIERNIKA 1969 R. A CENA 50 GR Zdjęcie obok: I sekretarz KC PZPR Władysław Gomułka przyjmuje przedstawicieli Zrzeszenia Studen­tów Polskich. (Foto CAF — Czarnogórski) 320 tys. studentów rozpoczyna nowy rok akademicki WŁADYSŁAW GOMUŁKA przyjął przedstawicieli władz Zrzeszenia Studentów Polskich W związku z inauguracją nowego roku akademickiego I sekretarz KC PZPR Władysław Gomułka przyjął we wtorek przedstawicieli kierow­nictwa Zrzeszenia Studentów Pol­skich: przewodniczącego Rady Na­czelnej S. Cioska, wiceprzewodni­czących RN — M. Gorywodę, K. Jaszczyka, W. Konarskiego, E. Mielcarka, A. Nowaka, M. Szymań­skiego oraz sekretarza RN A. Za­­łuckiego. W spotkaniu uczestniczyli: czło­nek Biura Politycznego, sekretarz Kc PZPR J. Tejchma, kierownik Wydziału Nauki i Oświaty KC PZPR A. Werblan, minister Oświa­ty i Szkolnictwa Wyższego H. Ja­błoński oraz przewodniczący ZG ZMS A. Żabiński i przewodniczący ZG Z MW Z. Kurowski. Przedstawiciele £SP poinformowali I sekretarza KC o sytuacji i problemach środowiska studenckiego, o osiągnię­ciach ,,Lata 69”, bogatego w pożytecz­ne i interesujące formy pracy społecz­nej studentów, o doświadczeniach pierwszego roku realizacji praktyk ro­botniczych, o samorządzie studenckim oraz o planach i zamierzeniach swej organizacji w nowym roku akademic­kim. Podczas spotkania omówiono szereg problemów rozwoju szkół wyższych, DOKOŃCZENIE NA STR. S Prochy bohatera kampanii wrześniowej gen. bryg. Franciszka Kleeberga powróciiy do kraju BERLIN (PAPI. We wtorek w Dreźnie odbyła się uroczysta ekshu­macja prochów gen. bryg. Francisz­ka Kleeberga, dowódcy grupy ope­racyjnej „Polesie’. który stoczył pod Kockiem ostatnią bitwę w kampa­nii wrześniowej. Generał zmarł w niewoli niemieckiej. Pod pomnikiem ofiar faszyzmu na cmentarzu w Friedhof-Heide w Dreźnie, gdzie spoczywały Jego zwłoki, zgromadzili się przedstawi­ciele naszego kraju i NRD. W skład polskiej delegacji, która przejęła ur­nę wchodzili: wiceprzewodniczący Ra­dy Ochrony Pomników Walki i Mę­czeństwa — R. Mistewicz, gen. bryg. L. Bukojemski oraz z ramienia WP — płk A. Zbyszewski (gen. Buko­­jemski i płk Zbyszewski jako ofi­cerowie SGO „Polesie” walczyli w DOKOŃCZENIE NA STR. 2 Wypowiedź Naczelnego Dowódcy Zjednoczonych Sił Zbrojnych państw — członków Układu Warszawskiego, Marszałka Zwiqzku Radzieckiego IWANA JAKUBOWSKIEGO na temat manewrów „ODRA — NYSA 69" drukujemy na str. 2 pt. „MISTRZOSTWO, ORGANIZACJA, ZWARTOŚĆ". KOREAŃSKA DELEGACJA WOJSKOWA w Krakowie i na Śląsku (PAP). Bawiąca w Polsce ną za­proszenie ministra Obrony Narodo­wej — gen. broni Wojciecha Jaru­zelskiego delegacja Sił Zbrojnych Koreańskiej Republiki Ludowo-De­mokratycznej z członkiem Biura Politycznego Partii Pracy Korei, ministrem Obrony tego kraju — gen. armii Czoj Hionem przebywała we wtorek na Śląsku, w Oświęci­miu i Krakowie. Delegacji towa­rzyszył wiceminister Obrony Naro­dowej gen. broni Grzegorz Korczyń­ski. Obecny był ambasador KRL-D w Polsce Kweun Bong Ryong. Kore­ańscy goście spotkali się z gospo­darzami woj, katowickiego a nas­tępnie krakowskiego, w woj. kato­wickim zwiedzili Wojewódzki Park Kultury i Wypoczynku w Chorzo­wie. W drodze z Katowic do Krakowa delegacja zatrzymała się w Oświę­cimiu. Po zwiedzeniu Muzeum Martyro­logii Więźnia, oddając hold pomor­dowanym delegacja .wojskowa KRL-D złożyła wieniec opleciony szarfami o barwach narodowych swojego kraju pod Pomnikiem- Mauzoleum ofiar faszystowskiego barbarzyństwa w Brzezince. Opuszczając tereny Oświęcimia- Brzezinki gen. armii Czoj Hion wpi­sał się do księgi pamiątkowej oświęcimskiego muzeum. Po przyj eździe do Krakowa dele­gacja wojskowa KRL-D zwiedziła państwowe zbiory sztuki na Wawe­lu. W godzinach wieczornych gen. armii Czoj Hiona oraz członków delegacji i towarzyszące osobistości podejmował dowódca Warszawskie­go Okręgu Wojskowego gen. dywi­zji Zygmunt Huszcza. Pejzaż z biatoruskq brzozq G DY wyjeżdżałem z Mińska na północ łub na południe, wi­działem wzgórza o łagodnych zboczach oraz ciemne masywy sosno­wych i świerkowych lasów. Najczęś­ciej można byto. jednak dostrzec zie­­lonkawo-białe plamy brzezin. Te wiotkie brzozy tak wryły mi się w pamięć, fe, jeszcze widzę je dziś, gdy pomyśle o ziemi białoruskiej. Nie zdziwiłem się nawet,, gdy zobaczyłem brzozowe pnie w .Białoruskim Muzeum Państwowym Wielkiej Wojny Narodo­wej w .Mińsku. . Nie przypominam sobie już dokład­nie, czy zostały one użyte do rekon­strukcji partyzanckich ziemianek, czy też używanego w tych ziemiankach przez partyzantów sprzętu. W każdym razie ekspozycja przedstawiała wier­nie niemal dzień po dniu, miesiąc po miesiącu to, co się na tej ziemi wydarzyło. r* i AWAŁEK muru z twierdzy brze­skiej, * przechowywany w o- 1 szklonej gablocie. Tekst wyry­ty najprawdopodobniej ostrzem bag­netu. Pismo niewprawne, pospieszne: „26 czerwca 1941 roku. Było nas trzech. Byio nam ciężko, lecz nie u­­padliśmy na duchu i umieraliśmy jak bohaterowie". To, co uderza w tym tekście - to brak nazwisk, podpisów. Nie uważali za stosowne je umieścić, tak samo, jak ów nieznany żołnierz, który napi­sał na jednym z murów koszar twier­dzy: „Umieram, ale nie poddaję się, Zegnaj OjczyznoI 20 lipca 1941 ro­ku” Pomyślałem sobie wówczas, że wszelki komentarz do tych słów jest właściwie zbyteczny i, że taki komen­tarz mógłby nawet zabrzmieć fałszy­wie. Słowa te bowiem, nadużywane w literaturze, tylko w takim przypad­ku uzyskały swój rzeczywisty, prawdzi­wy wymiar. | IERWSZE oddziały partyzanckie ’powstały już w roku 1941, Do walki z faszystowskim najeźdźcą przyłączały się całe wsie i osiedla. Niemcy nigdy nie mogli dać sobie rady z partyzantami. Wymykały im się spod kontroli poważne połacie kraju. Gdy ógiqdatem w mińskim muzeum partyzanckie sztandary, broń, ulotki i zdjęcia, przypomniała mi się nasza Kielecczyzna i Lubelszczyzna. Ta <ą­ Korespondencja własna za Związku Radzieckiego ma nieugiętość i ta sama zaciętość w walce. I nawet analogiczne metody walki, tej najbardziej skutecznej. „Rielsowaja wojna”, czyli „bitwa o szyny”. Decyzję o jej podjęciu po­wziął Komitet Centralny KP(b) Biało­rusi w końcu czerwca 1943 r. Decy­zja ta wynikała z ogólnego planu o­­peracji Centralnego Sztabu Ruchu Partyzanckiego, który przewidywał zniszczenie ponad 200 tysięcy szyn kolejowych. Najwięcej ich przebiega­ło właśnie przez Białoruś. Były tam linie kolejowe, którymi przewożono wojska Grupy Armii „Środek”. Już pierwszego dnia operacji, któ­ra rozpoczęła się w nocy na 3 sierp­nia 1943 roku uszkodzono tory w po­nad 42 tys. miejscach, W ciągu sierp­nia ruch kolejowy został poważnie sparaliżowany. Niemcy musieli wyła­dowywać swoje dywizje z pociągów i odbywać dalszą drogę transportem samochodowym. Mimo wołi uprzytom­niłem sobie, że w tyrrt samym mie­siącu wyzwolony został przez wojska Frontu Briańskiego - Orzeł - prze­kształcony przez Niemców w silny punkt oporu. Wszystko ułożyło się w logiczną i ciągłą opowieść. Ktoś, gdzieś, na zapleczu nieprzyjaciela, w kraju okupowanym musiał coś zrobić, aby ktoś inny mógł na tym zyskać. Białoruscy partyzanci, przyczynili się do zwycięstwa żołnierzy regularnych jednostek Armii Radzieckiej. R EPRESJE okupanta hitlerowskie­go były na ziemi białoruskiej bezwzględne i o nich opowia­da sala martyrologii. Ekspozycja mu­zealna jest jednak martwa i nie jest w stanie wyrazić wszystkiego. Dlatego też pojechałem do Chatynii, miejsco­wości położonej około 50 kilometrów od Mińska. Uprzedzono mnie, że była tam nie­gdyś wieś, którą hitlerowcy spalili wraz z jej mieszkańcami i, że dziś znajduje się na tym miejscu zespół pomników. Nie powiedziano mi jed­nak, jakie są to pomniki. Z daleka zobaczyłem pogorzelisko wsi. Wrażenie było tak silne, jakby stało się to niedawno. Otóż na miejscu każdej, spalonej tu niegdyś chaty jest obecnie monument uosabiający w plastycznym wyrazie to, co z tej chaty pozostało: wysoki ko­min i podmurówka. Jeszcze nigdy nie widziałem rzeźby tak funkcjnalnej i tak precyzyjnie wyrażającej określoną treść. Teraz dopiero uświadomiłem sobie, dlaczego ów zespół pomników rozrzu­DOKOŃCZENIE NA STR. 4 Po wyborach w NRF.. BUNDESTAG - NIE UPADAJ NA DUCHU! NASTĘPNYM RAZEM BĘ­DZIE LEPIEJ... Rys. Z. Damski Z okazji Dnia Sił Zbrojnych Cocktail w Ambasadzie WRL (PAP). Z okazji Dnia Sił Zbroj­nych Węgierskiej Republiki Ludo­wej, attache wojskowy i lotniczy tego kraju w Polsce — płk Gyula Feher wydał we wtorek cocktail w salach ambasady WRL w Warsza­wie. Na cocktail przybyli: minister Obrony Narodowej, gen. broni Woj­ciech Jaruzelski, wiceminister Spraw Zagranicznych Zygfryd Wolniak, wiceministrowie Obrony Narodowej — gen. dyw. Józef Urbanowicz, gen. dyw. Bolesław Chocha, generali­­cja, oficerowie WP. przedstawiciele świata nauki, kultury, dziennikarze. Rozmowy SPD i FDP w sprawie utworzenia koalicji rządowej Perspektywa zmiany władzy w NRF BONN (PAP)., 30 września spe­cjalne komisje SPD j FDP zebrały się na pierwsze konkretne obrady w sprawie utworzenia wspólnego rzą­du federalnego. Na krótko przedtem kanclerz Kie­singer skierował do przewodniczą­cego FDP, Scheela ofertę w sprawie ewentualnego utworzenia koalicji z CDU/CSU. DOKOŃCZENIE NA STR. Twarde kalkulacje Goldy Meir iI EŻYSERIA powitania u wrót Białego Domu prze­myślana została staranniej niż kiedykolwiek: pełna pompa dyplomatyczna, ciepłe — jeśli nie wręcz gorące uściski dłoni. Kame­ry odnotowały i wyolbrzymiły wylewny uśmiech prezydenta 1 twardy, surowy profil pani pre­mier. Telewidzowie w USA ł Izraelu otrzymali nowy dowód przyjaźni łączącej oba rządy i kraje. Wizyta Goldy Meir w Wa­szyngtonie miała jednak na celu uzyskanie dowodów bardziej wy­mownych. Izraelowi bowiem — jak to pani premier zaznaczała już niejednokrotnie w swych pu­blicznych wystąpieniach — zale­ży nie na sympatii świata, ale na czołgach, samolotach, napalmie i rakietach... Zabiegi o takie właśnie kon­kretne wyrazy poparcia USA dla agresywnego kursu Izraela — były powodem waszyngtońskich rozmów Goldy Meir w dniach 26 i 27 września. Kairski „Al Ah­­ram” opublikował pełną listę żą­dań Teł Awiwu w dziedzinie do­staw amerykańskiej broni. Obej­muje ona dalszych 20 samolotów „Phantom” (56 takich maszyn jest obecnie dostarczanych Izraelowi). 80 samolotów „Skyhawk” (48 jest już w drodze), 135 śmigłowców ty­pu „Sikorsky”, rakiety ziemia— powietrze oraz inny sprzęt woj­skowy. Dziennik informuje także, iż Tel Awiw domaga się od USA kolejnego zastrzyku finansowego w wysokości 1 miliarda dolarów, a warto przypomnieć, że dotych­czas uzyskał on już tytułem po­mocy 25 takich miliardów. Tym razem jednak waszyngtoń­skie zadanie Goldy Meir nie byio łatwe. „Światowa opinia publicz­na — pisała niedawno prasa skandynawska — cofnęła Izraelo­wi kredyt zaufania”. Bowiem opi­nia Zachodu, od lat pracowicie DOKOŃCZENIE NA STR.

Next